4 lipca. Gdzieś tam świętują Dzień Niepodległości. A my spokojnie „Balonem w wirusa 4.0”. Wcześniej twórcy projektu umówili się na godz. 17:00, żeby posłać balon, porozmawiać, zaplanować balonową przyszłość oraz zwyczajnie spotkać się i zjeść pizzę. Dzień wcześniej okazało się, że Grzesiek SP5MGS – gospodarz spotkania – ma podwyższaną temperaturę. Czasy takie, że jak na termometrze powyżej 37, to strach blady pada na ludzi. Słusznie zresztą.
Odwołać? Zastanawiamy się komunikując przez Internet. Zapada decyzja – jednak poleci, ale spotkanie trzeba przełożyć. Dla bezpieczeństwa oraz z przezorności.
Wszystko (prawie) gotowe dzień przed startem równo ułożone na biurku. Stacja pogodowa zasilana wyłącznie ogniwami słonecznymi z nadajnikiem Lora (sprawdzona – wcześniej powieszona na wysokim ogrodzeniu boiska), nadajnik SSTV i sonda RS41 w oczekiwaniu na ostateczną wersję wsadu. Jak zawsze coś musi iść nie tak! Okazuje się, ze programator odmówił posłuszeństwa. Jarek SP5JRM, który ma najbliżej, wsiada w samochód i szybko przywozi przeprogramowaną sondę.
Na macie rozłożony balon, butla z helem i ułożone elementy. Szybko łączymy w całość. Sznurek „połyka” najpierw SSTV z anteną dipol z cieniutkiej srebrzanki, później stację pogodową oraz przeprogramowaną sondę. Na końcu – nietypowo, bo pod ładunkiem – wiążemy spadochron.
Ostatnie sprawdzenia sygnałów. Fix jest, APRS nadaje, RTTY bez dekodowania, a tylko na słuch wyraźnie nadaje. Niebywałe – balon został wypuszczony punktualnie! Wznoszenie 3 m/s. Czyli według przewidywań. Sygnał SSTV jak dzwon. Na wyświetlaczu odbiornika, z identycznym modułem LoRa (E32 z komunikacją UART) jak w stacji pogodowej pojawiają się wartości temperatury i ciśnienia. Okazuje się, że ramki RTTY odbierane „na zielono” nie wpadają na mapę. Krzysiek SQ5NWI i Jarek SP5JMR naradzają się czy modyfikować w locie zgłoszenie na habhub.org. Zostawiamy jak jest – wiemy, że powyżej 5km wysokości ramki zaczną wchodzić na mapę.
Krzysiek sprawdza ramki, a tam coś o „love”. Patrzy na odbierane obrazki SSTV, a tam on i jego żona. Wykorzystaliśmy lot, żeby zrobić niespodziankę z okazji rocznicy ich ślubu przypadającej za kilka dni. Taki to był tytułowy „trik”.
W ostatniej fazie lotu – poniżej 1.5km tracker RTTY zaczyna nadawać ramkę za ramką, dzięki czemu ostatnia pozycja jest z wysokości zaledwie nieco ponad 400m n.p.m. czyli mniej niż 300m nad gruntem.
Ładunek jednak, mimo ofiarnych prób kolegów SP5LSH i SP8XXT, nie został dotąd odnaleziony.
Balon przeleciał w linii prostej 74 km. Wzniósł się na wysokość 24 757 m, Przy powłoce lateksowej 200 g to wynik więcej niż przyzwoity.